Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2018

Zło tego świata.

Czwartek, godzina 00:10. Próbuje sie ogarnąć. W nocy, kiedy powinnam spać. Chciałam napisać o tym, że znowu nachodzą mnie te podłe myśli. Moje ciało przeszywa zimno, a umysł jakby zamarł... ale moje myśli rozwala coś innego. Przez moment skakałam po stronach w internecie. Jakieś wiadomości. Na jednym wpisie historia dwulatki. Małej, bezbronnej, zgwałconej dziewczynki. Nie żyje. Nastepnie historia trzyletniego chłopca, który też został zgwałcony. Na szczęście żyje. Po cichu modlę się żeby zapomniał. Trzylatek nie zapomni. Obok leży mój syn. Chciałabym uchronić go przed całym złem tego chorego świata. Póki co daje radę, ale wiem, że tak nie można. To niemożliwe. Nie uda się. Gdyby kiedykolwiek ktoś zrobił mu krzywdę, taką krzywdę - zabiję. Bez wahania. Nie ważne jak i czym. Mimo, że chciałabym żyć godnie. Mimo, że myśl o śmierci mnie paraliżuje, to gdyby ktoś odebrał życie mojemu dziecku - swojego by nie uratował. Nigdy wczesniej nikogo tak bardzo nie kochałam i już nigdy nie

MoGiłA

Godzina 00:31... W głowie słyszę ,,tik-tak, tik-tak". Poza tym złe myśli. Milion myśli na sekundę, każda z nich o śmierci. Wcale nie chce podciąć sobie żył, powiesić się czy rzucić się z mostu do lodowatej, przeszywającej wody. Chociaż, to było by chyba najłatwiejsze... ...ale nie, bo ja chcę żyć. Chce sie cieszyć, planować, marzyć, spełniać.. te chore myśli nie chcą odejść, nie dają spokoju. Co się stało z moim życiem? Boje się! Ja, dotąd znosząca wiele złego. Boję się, że pewnego dnia obudzę się i nie będzie obok mojego męża. Wrednego, upartego... kochanego męża. Boję się, że nie będzie mamy. Mamy, która ma wiele wad, ale kocha mnie. Dała mi dom, ciepło rodzinne, stabilizację... Dopiero niedawno zaczęłam to wszystko doceniać. Odkąd urodził mi się syn martwię się, o wszystko. O dzisiaj, o jutro, o wszystkich, których kocham. Godzina 00:52 - kończę ten krótki wpis. Zła, niespokojna. ,,tik-tak, tik-tak"