Zło tego świata.

Czwartek, godzina 00:10.
Próbuje sie ogarnąć. W nocy, kiedy powinnam spać.

Chciałam napisać o tym, że znowu nachodzą mnie te podłe myśli. Moje ciało przeszywa zimno, a umysł jakby zamarł... ale moje myśli rozwala coś innego.
Przez moment skakałam po stronach w internecie. Jakieś wiadomości. Na jednym wpisie historia dwulatki. Małej, bezbronnej, zgwałconej dziewczynki.
Nie żyje.
Nastepnie historia trzyletniego chłopca, który też został zgwałcony. Na szczęście żyje. Po cichu modlę się żeby zapomniał. Trzylatek nie zapomni.

Obok leży mój syn. Chciałabym uchronić go przed całym złem tego chorego świata. Póki co daje radę, ale wiem, że tak nie można. To niemożliwe. Nie uda się.
Gdyby kiedykolwiek ktoś zrobił mu krzywdę, taką krzywdę - zabiję. Bez wahania. Nie ważne jak i czym.
Mimo, że chciałabym żyć godnie. Mimo, że myśl o śmierci mnie paraliżuje, to gdyby ktoś odebrał życie mojemu dziecku - swojego by nie uratował.

Nigdy wczesniej nikogo tak bardzo nie kochałam i już nigdy nie pokocham. Mimo moich skajnych uczuć do samego procesu macierzyństwa, moj syn jest częścią mnie. Częścią mojej fizycznosci, częścią mojej emocjonalności i ogromem miłości.
Gdyby ktoś wymierzył w niego cios, wymierzył by go we mnie.
Teraz wszystko co robię, robię z myślą o nim i dla niego.

Godzina 00:27
Dobranoc

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

MoGiłA

Już czas umierać.