Już czas umierać.

Od listopada minęło sporo czasu. W końcu jest już luty. Za moment wszystko powolutku zacznie budzić się do życia. Ja także. 
Przez te kilka miesięcy wydarzyło się sporo złego, ale nie zabrakło także dobrego akcentu. Kiedy już myślałam, że od środka zżera mnie czerniak, a stwardnienie rozsiane bedzie zabijać mnie każdego dnia po kawałku, miałam dość. Bałam się wszystkiego. Trzeszczącej podłogi, a nawet własnego oddechu. Całymi tygodniami nie spałam, tylko czuwałam. Nie miałam siły wstać z łóżka, a dojście do ubikacji było jak przebiegnięcie maratonu. 
Pewnego dnia okazało się, że trawi mnie mój własny lęk. Nie choroba, a zaburzenie. Stan, w którym mój organizm ciągle sie bronił. Zabijając mnie emocjonalnie i fizycznie. Wiedziałam, że musze coś zrobić, ale lęk mi tego nie ułatwiał. 
Poznałam ludzi takich jak ja, których życie rzuciło w taką samą czarną dziurę, albo i gorszą. 
Pewnego dnia ktoś powiedział mi : ,,Nie walcz z tym. Musisz pogodzić się z sytuacją, z własnym lękiem. Zrozum go i nabierz dystansu, w jeśli czujesz że umierasz, pozwól sobie na to". 

Próbowałam, ale całe zło tego świata było silniejsze, a ból tak bardzo namacalny. Wciąż wiedziałam, że mam dla kogo żyć. Wstawałam, żeby upadać. Początkowo pojawiał się jeden dobry dzień, a 10 złych. Po pewnym czasie poczułam, że nie dam rady. Pojawił się atak paniki i wtedy wiedziałam, że to ten moment. Położyłam się na kanapie i starałam sie uspokoić oddech. Czułam, że tego dnia muszę umrzeć. Uspokoiłam się i w rozmowie z sobą samą utwierdziłam się, że nie mam już siły walczyć.... że to jest ten dzień kiedy mogę przestać oddychać. Nie zależało mi już. Wtedy poczułam, że lęk mnie nie zabije. Ja dałam mu pozwolenie, a on zupełnie nic z tym nie zrobił. Kiedyś to wiedziałam, ale w zaburzeniu nic nie jest oczywiste. Z czasem mój oddech stał sie miarowy, bicie serca także. W końcu mój organizm zrozumiał, że to ja tu ustalam reguły, a nie lęk. 
Wszystko stało się łatwiejsze. 
Nie jestem jeszcze odburzona, ale tego dnia mentalnie umarłam i urodziłam się na nowo. 
Mam teraz więcej siły i motywacji, żeby poradzić sobie z lękami. A lepszych dni jest o wiele więcej niż tych złych. 

Komentarze

  1. Cudownie widzieć, że coraz lepiej się odnajdujesz a codzienność staje się łatwiejsza <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Będzie dobrze. Wierzę w Ciebie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

MoGiłA

Zło tego świata.